Trwa obrona Daniela Obajtka, prezesa PKN Orlen, którego majątek budzi wątpliwości co do legalności pochodzenia.
Nie interesuje mnie, jaki duży majątek zgromadził prezes i w jaki sposób. Mnie interesuje motyw obrony prezesa za publiczne pieniądze. Bronią go różne osoby na czele z TVP, czyli telewizję finansowaną za publiczne pieniądze między innymi z reklam opłacanych przez państwowe spółki, w tym również przez PKN Orlen. Obrona prezesa jest moim zdaniem wyrzucaniem publicznych pieniędzy na obronę osoby prywatnej i na dodatek niewinnej[1].
Obrona prezesa za publiczne pieniądze jest bulwersująca, bowiem jak sam prezes oświadczył ma duży majątek, więc stać go na adwokata, przypuszczam, że nawet na usługi Romana Giertycha [2].
Tymczasem w mediach broni prezesa Obajtka adwokat, który występuje w mediach nie wiadomo z jakiej racji? Czy są to minuty wystąpień opłacanych z prywatnej kieszeni prezesa?
Do obrony prezesa Obajtka włączył się senator Karczewski. Uważa on, że sprawa majątku p. Obajtka, została wyjaśniona, a to, że p. Obajtek zarabia dużo, (to pewnie normalne – dop. Autora), bo Pan Karczewski chciałby, by wszyscy w Polsce tyle zarabiali. Stanisław Karczewski były marszałek Senatu RP uważa, że dużą zasługą prezesa Obajtka jest fakt, że wszystkie swoje inwestycje ulokował w Polsce [3].
Inną kwestią jest niebotyczne wynagrodzenie prezesa, a raczej może nieadekwatne do domniemanego wkładu pracy [4]. Istnieje też kwestia kwalifikacji prezesa i sposób jego wyłonienia na funkcję prezesa. Jacy eksperci i jaka komisja w jakim trybie, oceniła przydatność prezesa na stanowisko prezesa [5]?
Wracając do obrony prezesa przypomnę sprawę, w której ja i wielu innych, niewinnych mieszkańców Zduńskiej Woli zostało pozbawionych godności, honoru, pracy, dobrego imienia i zdrowia. Zostali niewinnie oskarżeni przez Krystynę Patorę z prokuratury okręgowej z Sieradza w 2008 roku. Oskarżenie powstało na podstawie pomówień, zmowy kilku osób, które ocierając się o lokalnych polityków popieranych przez ludzi z lokalnych mediów uknuli intrygę i zaangażowali w sprawę prokuraturę. Zebrany materiał zawierał 21 tomów akt.
W tej sprawie, nazwanej przez media „Aferą Samorządową” głównym oskarżonym był prezydent miasta oraz kilkunastu niewinnych, w tym:
- Senator RP,
- Wicewojewoda,
- Wicestarosta,
- Wice prezydent miasta,
- Trzech prezesów spółek miejskich,
- Dyrektor szpitala,
- Sekretarz miasta,
- Czterech radnych miejskich.
Żadnego z oskarżonych media nie wzięły w obronę, a wręcz przeciwnie media rozpowszechniały często interpretacje informacji znajdujące się w akcie oskarżenia jak również pochodzące z rozpraw sądowych.
Lokalne media nie dociekały w wielu przypadkach prawdziwości dowodów, czy zeznań świadków, tylko gorliwie przekazywały różne narracje oskarżających, a czytelnicy brali te informacje pewnie na serio.
Te przesadzone informacje powinny szybko uschnąć, jednak grunt na który trafiały był tak żyzny, że rosły jak na drożdżach.
Intryga, a może zemsta, która miała doprowadzić do skazania prezydenta polegała na przekonaniu prokuratora, do tego, że prezydent pobierał haracz od osób zajmujących stanowiska w organizacjach zależnych od prezydenta [6].
Jeden z zarzutów dotyczący wszystkich to twierdzenie prokuratury, że oskarżeni dawali 10% swojego wynagrodzenia prezydentowi
Główny świadek oskarżenia Agata N. w styczniu 2007 roku złożyła policji zawiadomienie, w którym m.in. zeznała, że dawała prezydentowi 150, a czasem 200 zł miesięcznie za to, że ma pracę w urzędzie. Policjant zadał N pytania, spisał zeznanie po czym na koniec dokument został podpisany zgodnie z procedurą.
Na pytanie policjanta: czy poza nią ktoś jeszcze dawał – odpowiedziała – ” nie wiem, kto to miałby być?”[7].
W tym samym roku w grudniu Agata N zakupiła mieszkanie komunalne za kilkanaście tysięcy złotych. Czynności związane z aktem rozpoczęły się w Zduńskiej Woli godzinę po zakończenie przesłuchania Agaty w prokuraturze w Sieradzu. Zakup mieszkania jak i zeznanie były bardzo charakterystyczne i wymowne. Mianowicie Agata jakby w odpowiedzi na styczniowe pytanie policjanta zeznała – właśnie wtedy, przed wizytą u notariusza – przed prokuratorem, że dawali oprócz niej jeszcze inni i wymieniła jednym tchem wszystkich, niewinnie oskarżonych potem przez prokuratora w 2008 roku [8].
Cdn…
[1] W Polsce obywatel, także wspomniany prezes jest niewinny zarzucanych mu nawet przez prokuraturę czynów, dopóty dopóki wina nie zostanie jemu udowodniona przed Sądem i wydanie zostanie prawomocny wyrok skazujący. W naszym prawie taka niewinna osoba może kilka lat siedzieć w areszcie mimo, że jest niewinny. To takie kuriozum!
[2] Udokumentowany dochód brutto Daniela Obajtka od 1998 r. to ponad 9 mln zł (dochód netto blisko to 6,8 mln zł). Zdecydowana większość przypada na czasy rządu PiS (7 mln zł dochodu brutto i 4,8 mln dochodu netto). To dochody z pracy zarobkowej, ale Obajtek zarabia też na wynajmie – wpływy z tego tytułu skoczyły w minionym roku, sięgając 190 tys. zł brutto (170 tys. netto).
[3] Myślę, że gdyby znaleźli się za granicami Polski deweloperzy, którzy by Panu Obajtkowi udzielili na zakup nieruchomości takich rabatów jakich udzielono mu w Polsce, to pewnie swoje inwestycje ulokował by za granicą.
[4] Nie wiadomo z czego wynikają zarobki prezesa. Przecież prezes mógł zamiast 7 milionów w tym czasie otrzymać pensji 70 milionów. Wtedy zakupić mógłby więcej nieruchomości i też wszystko byłoby w porządku. Zarobił, kupił, zapłacił podatek i o co chodzi? Rzecz w tym, że pomiędzy dochodem a zarobkiem istnieje poważna różnica.
[5] O tym jak jeden prezes był pewien, że wygrał konkurs czytaj na tym blogu: https://andrzejabramowicz.wordpress.com/author/andrzejabr/page/2/
[6] Te organizacje to np:, Urząd Miasta, spółki miejskie i inne.
[7] Odpowiedź – „nie wiem kto to miałby być” zawiera w sobie sugestie, że jak dowiem się, kto to miałby być, to powiem.
[8] Wreszcie, po upływie prawie roku, Agata się dowiedziała kto to miał być. Ciekawe od kogo się dowiedziała? Ciekawe również, czy istniał związek przyczynowo skutkowy między zeznaniem, a wizytą u notariusza?